Zadzwoń +48 601 35 41 33

TRAWA-GRASS

mgr inż. Mirosław Pecura

plantacje trawników:

  • Gdańsk ul. Tuchomska 10
  • Kaszuby rejon Sierakowic, Lęborka

Tel. 601 35 41 33

trawa-grass@wp.pl

 

Wywiad dla lechia.gda.pl

Mirosław Pecura jest właścicielem firmy Trawa-Grass. Od wielu lat zajmuje się budową boisk trawiastych. Spod jego ręki wyszło kilkanaście muraw, nie tylko na terenie województwa pomorskiego. Jest mieszkańcem Gdańska i kibicem Lechii, dlatego najbliższe jemu sercu jest boisko przy ul. Traugutta.

W trakcie swojej pracy zawodowej niejednokrotnie uczestniczył w przygotowaniu murawy po której biegają piłkarze Lechii. Opinia na temat boiska stadionu gdańskiej Lechii nie jest jednak najlepsza. Dlaczego tak się dzieje? Co jest najważniejsze w przygotowowaniu dobrego boiska, jak należy przygotować dobrą murawę i co jest dla niej najważniejsze? O to wszystko spytaliśmy pana Mirosława Pecurę w trakcie naszego spotkania na koronie stadionu podczas kwietniowego popołudnia.

W tym miejscu pragniemy podziękować panu Mirosławowi za pomoc w przygotowaniu tego artykułu oraz życzyć mu jak najszybszego powrotu do zdrowia.

Od kiedy zajmuje się pan przygotowaniem muraw i jakie były tego początki?

- Od 1993 roku, czyli od 14 lat. Zaczęło się to od mojej znajomości ze ś.p. panem Antonim Hemplem. To był polski nestor i prawdziwy pasjonat trawników sportowych, napisał książkę o trawnikach ze szczególnym uwzględnieniem tych na boiskach piłkarskich. Później wiele lat pracował z nim mój ojciec. Swoją przygodę z trawnikami sportowymi zaczynał na początku lat siedemdziesiątych prowadząc poletka doświadczalne przy stadionie żużlowym w Gdańsku i opiekując się tamtejszym boiskiem piłkarskim. Grała na tym boisku nawet w tamtejszych latach jeden z meczy towarzyskich reprezentacja Polski. Tam się wychowałem, to było moje podwórko.

- Pan Hempel wiele lat namawiał mnie, abym kontynuował po nim pracę z boiskami. Dodam, że swoją pracę w ośrodku doświadczalnym przy AWF-ie w Katowicach doprowadził do takiego poziomu, że zaczęli nawet do niego przyjeżdżać zainteresowani Anglicy z instytutu traw sportowych w Anglii.

Czyli pan Hempel prowadził pracę nad trawą w sposób naukowy?

- Tak. Prowadził 12 tematów doświadczalnych związanych z boiskiem piłkarskim. Na przykład badał zachowanie się trawnika pod śniegiem. Tego nie robił wcześniej nikt na świecie. Po części dlatego, że kraje typu Anglia, Hiszpania czy Włochy stać było na podgrzewane boiska. W Polsce natomiast w latach 70. i 80. nie było nawet porządnych kosiarek do trawy.

Pan był jego uczniem?

- Zawsze tak o mnie mówił. Niestety już nie żyje, a w lipcu minie 7 lat od jego śmierci. On przekazał mi sprzęt, prototypowy w Polsce. Były to m.in. urządzenia do badania sprężystości murawy, poślizgu piłki na murawie. Przekazał mi właściwie cały swój dorobek naukowy. Sam w czasie pracy w ośrodku doświadczalnym traw sportowych przy AWFie w Katowicach zajmował się dodatkowo opieką nad boiskami piłkarskimi na Śląsku, głównie na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

On w panu zaszczepił zainteresowanie trawą?

- Tak. Znałem go od dzieciństwa, długo pracował z nim też mój ojciec. Pan Antoni zaszczepił we mnie miłość, bo swoje zajęcie wykonuję naprawdę z wielką pasją.

Kiedy zetknął się pan po raz pierwszy z murawą na stadionie przy Traugutta, ale nie jako kibic?

- Pierwszy raz miało to miejsce w latach 70-tych. Byłem jeszcze małym chłopcem, pracował tu mój ojciec, który wykonywał rozmaite drobne prace na murawie przy okazji działania ośrodka doświadczalnego traw sportowych w Gdańsku w latach 70-tych. Takie zabiegi wykonywał też m.in. przed meczem z Juventusem. Natomiast tak naprawdę, już jako właściciel firmy, która się zajmuje pracami związanymi z trawnikami sportowymi , miało to miejsce w roku 1998.

- Wcześniej, prawie 10 lat temu wykonywałem nowe boisko Polonii Gdańsk, które znajduje się przy ul. Marynarki Polskiej. Było ono tak wysokiej jakości, że kiedy przyjechała młodzieżowa reprezentacja Anglii, to jej piłkarze i trener mówili, że na tak dobrej płycie jeszcze za granicą nie grali.

- Zaraz po tamtej pracy wykonaliśmy parę zabiegów już konkretnie na murawie przy Traugutta. Wtedy to boisko właściwie nie miało właściciela, a to, co tu zrobiliśmy, było robione praktycznie za darmo przy okazji prac z murawą Polonii.

- Potem nastąpiła bardzo długa przerwa, bo nie mogłem się dogadać z nowymi właścicielami boiska. Osobiście chciałem już na początku 2000 roku zrobić więcej, ale były różne problemy m.in. z poszerzeniem płyty trawiastej. Radziłem swego czasu, aby to boisko jak najszybciej poszerzyć i zrobić z niego obiekt typowo piłkarski, ale wszyscy pamiętają ile problemów było wtedy z lekkoatletami, którzy chcieli, aby stadion należał również do nich i osobom odpowiedzialnym za decyzje trudno było taką podjąć.

- Można było już sześć-siedem lat temu, w czasie gry Lechii w niskich klasach rozgrywkowych, podjąć decyzję o wykonaniu remontu płyty z zastosowaniem technologii podobnej jak na stadionie przy ul. Marynarki Polskiej. Wtedy były możliwości wyłączenia boiska z eksploatacji na rok. Powstałoby wtedy na Traugutta boisko o podobnej klasie jak na stadionie Polonii za nieporównywalnie niższą cenę i nie mające wady technologicznej związanej z koniecznością znacznego zagęszczenia gleby, która występuje przy zakładaniu gotowego trawnika wielkogabarytowego.

- Osobiście podpowiadałem, aby powstała spójna koncepcja rozbudowy obiektu przy Traugutta. Widziałem na świecie wiele stadionów i powiem, że drugiego tak pięknie położonego chyba nie ma.

On jest malowniczo położony, ale są też minusy tej sytuacji.

- Są minusy. Choćby drzewa, które znajdują się na skarpie kilkadziesiąt metrów za trybuną krytą. Gdyby ich nie było, to murawa byłaby w ciągu dnia znacznie dłużej oświetlana przez promienie słoneczne. A to niebagatelna różnica dla trawnika.

Z tego, co słyszeliśmy, to była również koncepcja, aby za trybuną krytą powstało boisko treningowe z naturalną nawierzchnią, a na "Saharze" to ze sztuczną trawą. I ponoć upadła właśnie ze względu na zły dopływ światła słonecznego.

- Były takie koncepcje. Odradzałem to- przede wszystkim właśnie z uwagi na warunki słoneczne. Druga sprawa to taka, że za trybuną krytą teren jest zdecydowanie mniejszy niż ten na "Saharze" po usunięciu wału ziemnego. Właśnie ten wał jest absolutnie niepotrzebny i dlatego zostanie usunięty, a wtedy zrobi się naprawdę sporo miejsca na boiska treningowe.

Z terenem obok "Sahary" był też taki kłopot, że ćwiczyli tam lekkoatleci.

- Zgadza się. Ale naprawdę piękny stadion lekkoatletyczny jest w Sopocie i to pewnie mający znaczne rezerwy, jeśli chodzi o eksploatacje. Miejsce do pchania np. kulą może powstać nawet w otoczeniu parku wystarczy kilkadziesiąt m2. Boisko piłkarskie ma znacznie większe wymagania. Nie można tutaj też zapomnieć o kibicach Lechia ma ich tysiące i na pewno ciekawiej jest oglądać mecze na boisku typowo piłkarskim bez bieżni lekkoatletycznej.

- Tak naprawdę, to w mieście takim jak Gdańsk, w jednym kompleksie powinno być 15-20 boisk trawiastych tak jak to jest w innych miastach europejskich np.Amsterdamie i problem byłby rozwiązany. Do takich rozwiązań należy zmierzać. Wybierając odpowiednio technologie wykonania boisk można to osiągnąć bardzo niskimi kosztami. Podstawowy problem to znalezienie lokalizacji przez władze miasta. Na pewno znacznie by to ograniczyło przestępczość wśród młodzieży, która często w ten sposób spędza niejako „zamiennie” wolny czas, gdyż nie ma warunków w mieście na uprawianie najbardziej popularnego ze sportów. Stworzyłoby to też prawdziwe podwaliny pod silny klub piłkarski w Gdańsku.

Taki kompleks boisk powinien powstać w środku miasta czy raczej na obrzeżach?

- W centrum jest niewiele takich terenów. Oczywiście ja jestem za tym, aby centra handlowe powstawały na obrzeżach, a ośrodki treningowe dla młodzieży jak najbliżej miejsc zamieszkania, aby był do nich jak najłatwiejszy dojazd.

- Wszystko zależy do władz miasta, ale trzeba otwarcie powiedzieć, że władze Gdańska nie mają takiego gospodarskiego podejścia sprzyjającego sportowi masowemu jak władze np. Gdyni czy Tczewa nie sięgając daleko. Najłatwiej jest sprzedać działkę handlowcom i potem zarabiać na tym, że jest tam np. dom towarowy. Tereny sportowe i wypoczynkowe to przy nieodpowiednim podejściu do tematu tylko kłopot dla miasta. Bardzo się cieszę, że w Gdańsku odbędzie się Euro 2012. Nie można jednak przy tej okazji zapominać o wielu potrzebnych boiskach treningowych, bo na pewno na tym również nie zyska to główne na Baltic Arena powinno być ono wykorzystywane tylko do rozgrywania najważniejszych meczów, a nie treningów.

Jakimi murawami pan się opiekuje bądź opiekował w ostatnich latach?

- W tej chwili wykonujemy właściwie wszystkie prace na boiskach Unii i Wisły w Tczewie. Łącznie z koszeniem itd. Dlatego tam jestem najbardziej zaangażowany czasowo. Oprócz tego mamy dosyć dużo pracy przy boiskach treningowych Arki Gdynia. Również na płycie głównej tamtejszego stadionu wykonaliśmy pewne drobne prace oraz przygotowujemy boisko główne do bieżących meczy pierwszoligowych.

A w Polsce?

- Wykonywaliśmy boiska w Bytowie - Bytovii, w Nowym Dworze Gdańskim, w Bartoszycach. W tej chwili jestem zajęty bieżącą obsługą muraw w okolicy prowadzę dwa gospodarstwa rolne specjalizujące się w uprawie różnego rodzaju trawników i jest coraz mniej czasu na budowę kolejnych nowych boisk.

Które zamówienie, które realizowała pańska firma było najbardziej nietypowe?

- Mogę wybrać najtrudniejsze. I nim jest właśnie boisko na stadionie przy Traugutta. Dlatego, że ten plac gry był cały czas przeciążany przez brak innych miejsc do treningów. Dodatkowym utrudnieniem jest to, że to miejsce było przez wiele, wiele lat praktycznie niczyje i zapuszczone. Zmieniło się dopiero po przejęciu obiektu ponownie przez miasto.

- Jeszcze niedawno główna murawa była podlewana wężem strażackim. I to też tylko okazjonalnie. Wystarczy spojrzeć na boisko Polonii przy Marynarki Polskiej, które ma system nawadniania od prawie 10 lat, boiska w Tczewie czy Gdyni.

- Inną trudnością jest to, że boisko przy Traugutta było i jest nadal bardzo nierówne. Wynika to właśnie z tego, że przez wiele lat na nim niewiele robiono w tym zakresie. A praca ta wymaga wiele systematyczności i kilkudziesięciu lat bez wyłączania boiska z eksploatacji nie da się nadrobić przez tydzień. A wyłączyć z eksploatacji boiska w tej chwili nie można. Można to było zrobić kilka lat temu, kiedy Lechia grała w niskich klasach rozgrywkowych. Teraz pozostaje wykonanie boiska na nowo szybką metodą założenia trawnika wielkogabarytowego o tym wspominałem już wcześniej.

- Boisko Lechii jeszcze dwa lata temu było zbyt utwardzone w wyniku niekontrolowanego używania kilkutonowego walca. Zabroniłem wykonywania tego i mogę powiedzieć, że tak naprawdę dopiero po dwóch latach boisko to "złapało oddech".

- Największa jednak wada tego boiska to jeszcze raz podkreślam liczne załamania profilu wynikające z dziesiątek lat zaniedbań w prowadzeniu bieżących prac wyrównawczych w czasie jego eksploatacji i krótkich okresów przerw miedzy rozgrywkami. Wadą tego boiska jest również skład florystyczny traw, który od kilkudziesięciu już lat nigdy nie ulegał całkowitej wymianie, a jedynie były prowadzone sporadycznie prace związane z jego uzupełnianiem.

- Przy okazji tego pytania nie mogę tutaj nie wspomnieć o boisku w Bartoszycach, które wykonywaliśmy kilka lat temu. Po rozpoczęciu prac okazało się, że w warstwie nośnej boiska i tuz pod nią znajdują się kilkusetkilogramowe głazy i betonowe kształtowniki. W czasie wiec trwania prac ulegała kilkakrotnie poważnej awarii maszyna służąca do przygotowania podłoża do założenia nowej murawy z uwagi na fakt, iż napotykała na swojej drodze w czasie pracy kilkuset kilogramowe głazy i betonowe kształtowniki. Prace znacznie się wydłużyły.

No właśnie. Piłkarze od lat narzekają na tą murawę.

- To prawda. Nie ma tego w Gdyni, w Tczewie, a zawsze jest tutaj. Ale bierze się to między innymi z tego, że właśnie boiskiem na Lechii jest również największe zainteresowanie dziennikarzy. To jest takie oczko w głowie lokalnego środowiska piłkarskiego i brak boisk treningowych, niekontrolowana eksploatacja boiska i brak prowadzenia przez lat kilkadziesiąt systematycznych prac pielęgnacyjnych doprowadziło do takiego stanu.

- Wiele z tych uwag jest uzasadnionych. Piłkarze narzekają na równość, bo to ich najbardziej denerwuje, właśnie obecność garbów i dołków w polu boiska. Ale tak naprawdę to równość osiągnie się wtedy, kiedy zrobi się tutaj całkowicie nowy trawnik. Tak jak na Polonii Gdańsk, w Gdyni czy Tczewie. Przy Traugutta nie da się tego osiągnąć inaczej, bo nierówności są zbyt duże, profil boiska jest tak zdeformowany jako całość, że tylko ta metoda zakończy cały temat nierówności. Wszystkie inne działania prowadzone w tej chwili na bieżąco i w kilkutygodniowej przerwie między rozgrywkami mają za zadanie jedynie poprawić sytuację i są półśrodkami wynikającymi z braku możliwości wyłączenia boiska na dłużej z eksploatacji. Przy okazji zakładania podgrzewania murawy cała płyta trawiasta powinna być wymieniona na nową, a później winny być systematycznie prowadzone prace pielęgnacyjne,aby nie doprowadzić znowu po kilku latach do podobnej sytuacji, jeśli chodzi o nierówności, jaka jest dzisiaj.

- Gdyby tutaj przez ostatnie 15-20 lat były wykonywane takie prace, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich dwóch, czyli m.in. obrównywanie, to dziś nie byłoby tego tematu. To boisko i tak jest już znacznie równiejsze niż 2 lata temu.

Który system podgrzewania murawy byłby lepszy do zamontowania na Lechii? Czy wciągnięcie specjalnych rurek z glikolem pod murawę, co można dokonać bez naruszania płyty boiska, czy raczej zerwanie całej nawierzchni trawiastej i budowa system od podstaw?

- Prosiłem kiedyś władze MOSiRu, aby wykonano geodezyjny pomiar profilu boiska. Po wykonaniu jego widać, że odchyłki są na tyle duże, że w grę wchodzi jedynie wymiana murawy. Można by było skorzystać z systemu wciągnięcia rurek pod istniejącą murawę i tak się robi na wielu boiskach na świecie, ale tylko na tych z boisk gdzie odchyłki od profilu są nieznaczne. Na boisku na Traugutta są one jednak zbyt duże i przy okazji instalacji podgrzewania jest doskonała okazja, aby wymienić murawę i zakończyć temat nierówności i profilu boiska.

Ile czasu zajmuje sam proces montażu instalacji do podgrzewania murawy?

- Można to zrobić w ciągu około dwóch-trzech tygodni do miesiąca zależnie od warunków pogodowych. Ważne jest też, aby wybrać odpowiedni termin. Najlepszy czas będzie po skończonych rozgrywkach, w końcówce czerwca i w lipcu.

Ile czasu trzeba odczekać, zanim piłkarze będą mogli "wejść" na nową płytę?

- Jak pokazuje przykład z Gdyni, na boisko można bardzo szybko wejść, bo jest to możliwe już po paru dniach. Osobiście nie polecałbym jednak zbytniego pośpiechu, bo wtedy trzeba wjechać na boisko cięższym walcem, który ma wyrównać i docisnąć murawę utworzoną z trawnika wielkogabarytowego... Efektem ubocznym jest to, że wcześniej trzeba zagęścić glebę, aby przy wjeździe traktorem, którego wymaga przyjęta technologia nie powstawały koleiny. Później są duże problemy z przepuszczalnością wody, co było już udowodnione na wielu boiskach.

Trawa wielkogabarytowa to taka kładziona z rolek?

- Tak. Każda rolka może ważyć nawet około tony. Ta technologia jest bardzo dobra, jeśli chodzi o szybkość montażu.

Z tego, co słyszeliśmy, to w Kielcach boisko było robione taką metodą. Piłkarze narzekali, że kiedy podawali piłkę w poprzek boiska, to podskakiwała, a po długości już nie. To jest po prostu wada tej technologii?

- To jest wada tej technologii. Da się tak zagęścić glebę, że koleiny nie powstaną, ale to bardzo źle służy trawnikowi. W twardej glebie trawa ma utrudnione zakorzenianie się, gorszą przepuszczalność wodno-powietrzną, a wtedy robi się kiepska trawa, a boisko zamienia się w klepisko i szybko wymaga kosztownych prac napowietrzających, które zresztą nie zawsze dają zadawalający efekt. Dlatego tak bardzo ważny jest wybór właściwej technologii, a zagęszczenie gleby możliwie najmniejsze, choć z drugiej strony takie, aby nie powstały koleiny w czasie montażu murawy.

Jak pan oceni poszerzenie murawy, które miało miejsce w zeszłym roku?

- Z bólem serca muszę powiedzieć, że wypadło słabo. Właściwie z jednego powodu - kiepskiej struktury gleby w trawniku, która jest zbyt gliniasta i mulista. Gdyby nie ona, to można by bardzo znacząco poprawić jakość nowego trawnika. Nie najlepsza jest również sama jakość traw, której użyto przy poszerzaniu murawy, ale to można poprawić na różne sposoby.

Czyli to nie była wina firmy, która została wybrana do wykonania tych prac, a jedynie złej gleby?

- Były wtedy w Polsce takie realia, m.in. z powodu suszy, że nigdzie nie można było kupić odpowiedniego gotowego trawnika rolowanego. Moim zdaniem korzystniej było wstrzymać na jakiś czas poszerzenie niż zrobić to źle.

Nie było możliwości ściągnięcia trawy z zagranicy?

- Nie skalkulowano pewnie sobie takiego wydatku. To dodatkowe koszty. Polski trawnik może być również dobry, jeśli nie lepszy przynajmniej od niektórych zagranicznych. W Polsce jednak w tym czasie jego nie było, choć nie mam, co do tego 100% rozeznania, bo to sprawa firmy, która go zakładała. Nie można również do trawnika podchodzić w ten sposób, aby wybierać najtańszy, bo bardzo często najtańszy jest też najgorszy.

Czyli generalnie poszło o koszta?

- Był rozpisany przetarg, gdzie głównym kryterium była niestety cena. Tak dzisiaj w większości rozpisuje się przetargi. Zadaje się pytanie, kto najtaniej coś zrobi? Przy niektórych pracach gdzie istnieje duża względność oceny może dochodzić do nieporozumień w tym temacie. Trawników idealnych nie ma, tak jak nie ma idealnych ludzi. Trawnik, którym poszerzono boisko na Traugutta na pewno porównawczo do innych znacznie im ustępuje. Na pewno są na nim miejsca gdzie nie tylko w 100% powinien być wymieniony, ale również gleba w nośnej warstwie trawnika powinna ulec poprawie jest zbyt zagęszczona ma złą strukturę mechaniczną w tych miejscach dobrze by było wykonać również miejscowy drenaż pionowy z odwiertami, gdyż tworzą się tam zastoiska wody.

Czy firmy zajmująca się murawami muszą dać gwarancję?

- Gwarancja na trawnik jest gwarancją trudną do zdefiniowania. Trawa jest żywym organizmem i zawsze przestrzegam przed sformułowanie, że ktoś tam coś w 100% zagwarantuje w tym temacie. Bo co on zagwarantować może? Że na przykład na boisku nie zrobi się dołek po wyskoku ważącego ok. 100 kg piłkarza i uderzeniu po wyskoku stopą w murawę i to jeszcze przy wilgotnym trawniku np. bezpośrednio po deszczu przecież byłby to absurd. W całym temacie trawnika należy, więc wykazać jak największy rozsądek i tak przygotować inwestycje, aby sprzyjała jak najkorzystniejszym rozwiązaniom.

- Na trawniku boiska nawet nowym należy przewidzieć prace związane z usuwaniem pomeczowych uszkodzeń głownie po wyskokach i wślizgach piłkarzy widzimy że są one wykonywane również na boiskach niemal idealnych na ogół nie przeciążonych np. w Anglii czy Niemczech. Ilość uszkodzeń na trawniku zmniejsza też nieco siatka, która jest w jego systemie korzennym. Najtańsze jednak trawniki jej nie posiadają zresztą osobiście uważam, iż wcale nie jest ona najważniejsza w trawniku a ma raczej znaczenie jedynie na samym początku eksploatacji i głownie technologiczne po pewnym czasie trawnik taki zachowuje się podobnie jak by tej siatki nie miał, gdyż zostanie ona poprzerywana przez korki piłkarzy i wykonywaną aeracje na boisku. Często na słowo gwarancja poszczególni wykonawcy naciągają właścicieli boisk. Wiedząc, że później i tak nie wyegzekwuje się czegoś, co nie do końca wiadomo, co znaczy.

Czy pana firma startowała w którymś z przetargów na budowę treningowych boisk na Traugutta?

- Nie, gdyż te boiska, które są teraz budowane są mocno powiązane z pracami budowlanymi. Ja się nie zajmuje pracami typu budowa płotów, dróg czy oświetleniem. Technologia założenia gotowego trawnika ma minus w postaci zagęszczenia gleby. Plusy oczywiście są i ja ich nie podważam, największym jest szybkość oddania do eksploatacji takiego boiska. Na Traugutta też nie ma tego czasu zbyt wiele, bo I liga puka do drzwi i może już za parę miesięcy te boiska treningowe będą jeszcze bardziej potrzebne. Natomiast gdyby ten czas był dłuższy, można by było wykonać boiska w zupełnie innej technologii, znacznie niższymi kosztami,nie gorzej a nawet lepiej, bez efektu zagęszczania gleby, który jest wymagany przy zakładaniu szczególnie gotowego trawnika wielkogabarytowego. Czasu jednak nadrobić się nie da. Inwestycje należy dobrze przygotowywać z dużym wyprzedzeniem czasowym i wtedy będą lepsze ich efekty.

Ile czasu potrzeba do wejścia na murawę zrobioną metodą naturalną-siewu?

- Około rok kalendarzowy, w zależności od terminu siewu - im dłużej tym lepiej. Najważniejsze z odmian traw dla boiska krzewią się niestety wolno. Z tego roku 6 miesięcy by odpadło ze względu na brak wegetacji (zima, wczesna wiosna i późna jesień). Jeżeli jest czas to zawsze polecam metodę siewu. Tylko trzeba zrobić to dobrze, bo można również zrobić metoda siewu boisko beznadziejne.

Czy na Lechii wg pana murawę się szanuje?

- W tej chwili widać, że zdecydowanie bardziej niż to było parę lat temu. Nie da się ukryć, że obecnie są tutaj bramki przenośne i są zmieniane osie treningów piłkarzy. MOSiR też wkłada coraz więcej pracy w należyte bieżące utrzymanie boiska. Przykładowo w Anglii czy Holandii już w przerwie każdego meczu wychodzi obsługa meczowa i poprawia stan murawy usuwają dołki, poprawiaja wyrwaną przy wślizgach trawę. Trawa to nie beton, tylko żywy organizm. Piłkarze i trenerzy też zaczynając rozumieć problem, że boisko nie jest w stanie znieść wszystkiego.

- Tak naprawdę główna płyta powinna służyć do rozgrywania meczów, a treningi odbywać się na innych murawach do tego przeznaczonych. Na boiskach na zachodzie Europy nawet przed meczem mistrzowskim rozgrzewka bramkarzy przeprowadzana jest na przenośnej bramce ustawianej obok pola karnego. Bramkarz nigdy nie rozgrzewa się na głównej bramce, mimo że na stadionie zgromadzona jest już publiczność. Tak się dzieje na boiskach między innymi ligi angielskiej. W Polsce tego nikt obecnie nie robi. To jest problem uchronienia paru metrów trawnika, który w tym miejscu jest najbardziej eksploatowany. U nas brakuje jeszcze w tym temacie kultury i dobrych chęci.

Jest pan kibicem Lechii od wielu lat. Czym dla pana jest dbanie o murawę ukochanego klubu?

- To było zawsze moje marzenie. Z wielkim sentymentem zawsze tu przyjeżdżam. To jest boisko w moim mieście, klubowi, któremu kibicuję. W tym roku jest zaplanowanych więcej prac na tym boisku i będzie tego efekt. Szczególnie można być optymistą jak boisko zostanie odciążone przez wybudowane boiska treningowe. Najtrudniejszy dla tego boiska jak zawsze będzie okres późno jesienny i zima. Do czasu, kiedy na boisku nie zostanie założone podgrzewanie należy spodziewać się znacznych strat w runi trawnika w okresie zimowym przy długim zaleganiu śniegu i wytworzeniu się warstwy lodu na murawie. Wtedy wychodzi właśnie znacznie gorsze doświetlenie boiska porównawczo do innych boisk z uwagi na otoczenie wysokimi skarpami od strony południowo zachodniej. tak było dwa lata temu przy bardzo ciężkiej zimie. W tym roku boisko zimy prawie nie odczuło, bo też zima była zupełnie inna niż dwa lata temu.

Jakie prace wykonał pan po okresie zimowym, w celu przygotowania boiska na inaugurację sezonu?

- Na początku wyczyściliśmy trawnik usuwając filc trawnikowy. Później było nawożenie, piaskowanie, choć piłkarze wszędzie na nie narzekają. Natomiast gdybyśmy piasku nie wprowadzili w tym roku w warstwę nośną boiska jak i w latach poprzednich to po deszczu na murawie byłoby grzęzawisko. Wtedy piłkarze by narzekali na grzęzawisko. Po ostatnich deszczach byłem na 5 boiskach w okolicy i główna płyta na Traugutta, jeśli chodzi o przepuszczalność jest lepsza niż niektóre nowe boiska m.in., dlatego że nie wykonuje się tu wałowań ciężkim walcem, co robiono swego czasu notorycznie i wykonuje się piaskowania itd. Życzyłbym sobie i pewnie piłkarze także, aby nowe boisko, które tutaj powstanie miało przynajmniej tak dobrą przepuszczalność jak obecnie stare.

Chyba można pana nazwać ekspertem dla MOSiRu, mimo iż główne prace wykonują inne podmioty.

- Często doradzam, podpowiadam rozwiązania, dlaczego mam tego nie robić. Czasami mnie słuchają, innym razem nie. Różnie z tym bywa. Przy poszerzaniu murawy nie do końca mnie słuchano, inwestorem tej inwestycji nie był też Mosir. Sam nie uważam się też za człowieka nieomylnego, choć widziałem w swoim życiu wiele najlepszych obiektów piłkarskich na świecie i mam duże doświadczenie szczególnie związane z praktyczną pracą na trawniku. Przeżyłem już z trawnikami na boisku niejedną trudną zimę. To najcięższe chwile dla niepodgrzewanych boisk trawiastych. Lód potrafi zniszczyć trawnik niemal całkowicie. Przestrzegam przed tym właścicieli wszystkich trawników nie tylko na Lechii. Tak zniszczono całkiem niedawno, bo dwa lata temu jedno z najlepszych boisk w okolicy wykonując źle jego odśnieżanie. W czasie tych prac wytworzyła się na boisku skorupa lodu, która niemal całkowicie odcięła dopływ powietrza do runi trawnika na kilka tygodni…efekt był opłakany.

Jaka pogoda jest najlepsza dla murawy boiskowej?

- Angielska, czyli deszcz i słońce. Najlepiej jakby w nocy padało, a w dzień świeciło słońce. Jak najmniej mrozów, aby jak najdłużej trwała wegetacja. Obecnie dzięki automatycznym systemom nawadniania ta angielska pogoda schodzi na dalszy plan. Warunki wegetacyjne są jednak lepsze w takich krajach jak Hiszpania czy Włochy. Najlepsze jednak podlanie to woda z nieba. Jest to woda miękka, nie zawiera chloru, jest ciepła. Anglia ma korzystny klimat bo występuje tam stosunkowo dużo opadów. I one wpływają korzystnie na murawę.

Mówimy o nierówności murawy na Traugutta, ale czasami ta nierówność pomagała gospodarzom?

- Najwięcej punktów Lechia zdobyła jak do tej pory u siebie. Jednak tak naprawdę jak ktoś jest dobry to sobie radzi w każdych warunkach.

Jak często główna płyta powinna być obciążana żeby jej za bardzo nie zniszczyć?

- Optymalnie raz na 2 tygodnie. Tak, aby tylko odbywały się tu mecze ligowe. Problem tego boiska zniknie mam nadzieję już niedługo, gdy powstaną boska treningowe. Miejmy nadzieję, że zostaną one dobrze zrobione i wtedy główna murawa zostanie odciążona. Nie znam drugiego boiska, które byłoby tak eksploatowane jak to na Lechii.

Jak pan jako kibic ocenia szansę awansu Lechii do ekstraklasy?

- Jestem niemal pewien, że Lechia w czerwcu awansuje. Ale mam też wątpliwości czy jak awansuje to się utrzyma w tej najwyższej klasie rozgrywkowej. Biało-zielonym dużo brakuje do takiej stabilności jaka występuję w klubach I-ligowych. Obecnie są bardzo duże szanse na awans i takie jakie są w tym roku mogą się długo nie powtórzyć. Warto to wykorzystać.

A które lata na Lechii najmilej pan wspomina?

- Zdecydowanie okres gdy grał Zdzisiu Puszkarz. Wtedy na mecze przychodziłem głownie dla niego. Jak on tu grał, to zawsze wiedziałem , że coś się będzie zawsze ciekawego działo. Oprócz tego droga Lechii do zdobycia Pucharu Polski i pamiętny mecz z Juventusem.